była szopka. wioska indiańska. przebieranki. koraliczki. i takie tam. w sumie to miło. może w ten sposób ich kultura przetrwa. choć czy nie w jakiejś spaczonej formie? na twarzach młodych jak zwykle wyraźnie wymalowana niechęć do tych ‚wygłupów’. to bardzo przeszkadza w odbiorze. no bo jak oni nie wierzą w to co robią, to jak ja mam uwierzyć?
a potem spacerek nad wodospady. trochę moczenia nóg, i siuu spowrotem do Limy. za parę dosłownie godzin pakuje się do samolotu i to już definitywnie koniec będzie.